„Figle pamięci”
- Karolina Kopytko
- 19 gru 2023
- 2 minut(y) czytania

Pomysł umieszczenia w programie tegorocznej, dziesiątej edycji Festiwalu Prawykonań opery dedykowanej dzieciom okazał się wyjątkowo trafny. Sukces Albumu rodzinnego Jerzego Kornowicza (1959) spoczywa w dużej mierze na uniwersalności dzieła, atrakcyjności dla odbiorców właściwie w każdym wieku. Treścią tej opery (być może nawet musicalu) stało się poszukiwanie sposobów na nudę przez pewnego brata i siostrę (w tych rolach Jan Jakub Monowid i Ewa Biegas) oraz ostateczne przezwyciężenie ich nudy poprzez ekscytującą, międzypokoleniową podróż jaką odbywa rodzeństwo, odkrywając kolejne zdjęcia z rodzinnego albumu (wyświetlane na ekranie w formie rysunkowych animacji). Niebanalnym zabiegiem było umiejscowienie akcji w aktualnym, popandemicznym kontekście – dzieci mimowolnie mogły skojarzyć uczucie znudzenia ze wspomnieniem niedawnej izolacji i osamotnienia. Równie oryginalnie przedstawiał się zakorzeniony głęboko w kulturze wątek oswajania najmłodszych z problemem wykluczenia przedstawicieli mniejszości: etnicznych, wyznaniowych czy seksualnych. Michał Rusinek, autor libretta, w programie festiwalu stawia pytanie: „A co, jeśli to właśnie dzieci, pozbawione zawiści i uprzedzeń, kryją w sobie największy potencjał społecznej zmiany oraz dar akceptacji drugiego człowieka?”. Wszak historia zawarta w fikcyjnym albumie zawiera w sobie cząstkę prawdy o rodowodowym bogactwie każdego z nas; każda z niekonwencjonalnych postaci widniejących na kartach albumu może zupełnie przypadkiem gościć również w naszym drzewie genealogicznym. Przesłanie to stało się głównym mottem libretta Rusinka, który stworzył tekst niezwykle barwny i wielopłaszczyznowy – w proste dziecięce rymowanki wplótł pobudzające do refleksji, „dorosłe” tematy, czyniąc dzieło atrakcyjnym także dla siedzących na sali rodziców. Mimo to, za sprawą subtelności przekazu i ostrożności w doborze słów, puenta mogła nie zostać dostatecznie wyartykułowana i zrozumiana przez najmłodszych widzów.
Warstwa muzyczna Albumu rodzinnego prezentowała bogactwo technik, środków i nieszablonowych koncepcji. Można było odczuć, że kompozytor odpowiednio dostosował formę do możliwości dziecięcej koncentracji. Scena z przełączaniem kanałów telewizyjnych, w której słychać było melodie ze znanych bajek i seriali, zadziałała aktywizująco; w podtrzymaniu uwagi pomógł również kontrastowy, „kliszowy” charakter narracji muzycznej, przez co formalnie opera zbliżyła się nieco do musicalu. Do każdego kolejnego zdjęcia z albumu (które przenosiło słuchacza w coraz odleglejsze czasy) Kornowicz skomponował muzykę innego typu, nawiązującą każdorazowo do odrębnej techniki, epoki, a nawet konkretnych utworów (pojawiły się stylizacje dzieł m.in. Chopina czy Debussy’ego). Partie wokalne cechowało wykorzystanie XX-wiecznych technik wykonawczych (np. punktualizmu, efektownych glissand, a także krzyków) i szybkie zmiany ekspresji, zaś dwójka solistów wykonała je z zaangażowaniem i precyzją. Dźwiękonaśladowcza partia orkiestry (w tej roli orkiestra AUKSO pod dyrekcją Marka Mosia) miała swoje zalety, zwłaszcza dla młodego odbiorcy, wciąż otwartego na dysonansowe współbrzmienia i niekonwencjonalne efekty. Dzięki temu uwaga dzieci skupiona była na akcji scenicznej, a horyzont ich muzycznych doświadczeń poszerzał się łagodnie i niejako podprogowo. Podsumowując, Album rodzinny Jerzego Kornowicza może stanowić doskonałe wprowadzenie najmłodszych w świat muzyki poważnej, a szczególnie w nieoczywistą krainę współczesnej opery.
Comments